czarny chleb nasz powszedni
Łatwo upiec bochen chleba.
Trzeba tylko chcieć.
I zakwas zdobyć od tego, co swój własny bochen już upiekł.
A jeszcze mąkę żytnią, co czeka na półce ze zdrową żywnością.
Na zaczyn zgromadzić poniższe:
odrobina zakwasu, 1/4 szklanki
3,5 szklanki mąki pszennej
3 szklanki mąki żytniej
1 szklanka ziaren słonecznika
1 szklanka otrębów pszennych
1 szklanka siemienia lnianego
1 szklanka płatków owsianych
5 szklanek wody
3-4 łyżeczki soli
Warto eksperymentować. Może garść suszonych owoców i odrobina cukru? A może miodu do smaku i orzechów trochę? Albo pieprzu szczypta?
Teraz potrzebna miska. Micha duża, żeby wszystko pomieściła.
Najpierw zakwas i wszystkie składniki suche, a na koniec woda, która wszystko spoi.
Mieszać trzeba długo i namiętnie, aż ciasto jednym się stanie.
Kiedy gotowe – przykryć i do lodówki odstawić na 10 godzin albo i wiecej.
A kiedy gotowe, nagrzać piekarnik do 180 stopni, wypełnić pokryte papierem foremki – dwie, bo ciasta dużo – okrągłe, prostokątne, jak kto woli. I piec, piec 1,5 godziny. Uważać, bo rośnie!
Kiedy czas pieczenia dobiega końca – sprawdzić wykałaczką, czy nie wilgotne. Jeśli suchy patyk – voila! Pachnący bochen gotowy. Teraz tylko wystudzić i jeść z czym popadnie na śniadanie, obiad i kolację.
Pyszny jest bochen drugiego dnia.
Smacznego!
nationaliz-i-m
– On (czarny): Po co maja mi tu przysyłać jakiegoś nadętego Brytola, który nie ma pojęcia o sytuacji, będą mu płacić za bilet i potem jeszcze jakąś gigantyczna pensję? Przecież w kraju są lokalni fachowcy, tani, którzy się lepiej znają na rzeczy…
– Ona (biała): …a gdybym to ja szukała pracy i była równie kompetentna, jak ktoś stąd, przyjąłbyś mnie?
– On: Nie. Trzeba zatrudniać ludzi stąd, oni są lepsi pod każdym względem, poza tym potrzebują pracy. W ten sposób kraj się rozwija.
– Ona: wychodzi na papierosa.