teskno mi bedzie…

23 marca, 2009 at 8:50 pm (Uncategorized)


do Darii, Sylwii i Leo, do Monici oraz naturalnie wyjatkowo bardzo do Faraia

do slonca i wiatru

do Langano

do Bahyr Daru i jeziora Tana
do Walliego

do Yassyra

do basenu w Ghion
do babskich wieczorow w naszym mieszkanku

do klubu Harlem Jazz

do reggae live

do wznoszenia toastu za happy and wonderful Saturday

do zucia czatu

do nocnych powrotow do domu

do niedzielnych przedpoludni z Daria
do niedzielnych popoludni na Bole Tele

do poniedzialkowych porankow z Sylwia i Monica w moim biurze

do chodzenia na skroty do domu
do robienia zakupow w okolicznym slepie z mydlem i powidlem

do widoku dzieci w kolorowych mundurkach maszerujacych do szkoly

do etiopskiej kawy, a zwłaszcza do tykur makiato

do croissantow z La Parisienne

do Piassa, a zwlaszcza do Pizza Corner

do ynkylal fyrfyr beyndzera

do bananow i avokado

do ambo belomi

do amharskiego

do etiopskich zapachow

do etiopskiej muzyki koscielnej na ulicach i w taksowkach z rana

do muzycznych pobudek z pobliskiego kosciola

do zwierzat na ulicach

do znajomych widokow w trasie na poludnie

do etiopskiego nieba w nocy

do roznorodnosci etnicznej i kulturowej

do uczucia, ze to nie jest prawdziwe zycie

do pisania bloga o zyciu w Etiopii

do kazdego dnia, ktory tu spedzilam.

 

Etiopio, bede za toba tesknic!

I will miss you badly Ethiopia!

 

Itjiopia, yenie fykyr, betam nafekyszyń!

 

darunia

 

z-sylwia

 

nad-langano

 

leos

 

farai

 

langano

 

baboon

 

walle

 

tana

 

blue-nile-falls

 

domowka

 

domek

 

na-skroty

 

zwierz

 

w-drodze-na-poludnie

Bezpośredni odnośnik 28 Komentarzy

brand awareness?

10 marca, 2009 at 12:44 pm (Uncategorized)

Najwieksza agencja reklamowa w Etiopii. Klient zamowil reklame telewizyjna ciasteczek. Chcial, zeby byla nietuzinkowa. Nie taka, jak maja konkurenci. Zeby byla inna, zeby sie odrozniala. Prosze bardzo. Brief zaakceptowany – nasze zadanie to zbudowac swiadomosc marki. Zeby nazwa i pozadane wlasciwosci produktu zapadly konsumentom w pamieci. Swietnie, to lubimy. Scenariusz przedstawiony, klient zadowolony. Tak, podoba sie, chce wlasnie taka. Rach, ciach, pisemna zgoda. No to zabieramy sie do pracy. Klient cierpliwy, wyrozumialy, daje czas i wolna reke. Takich klientow nam trzeba. Ale ciasteczka to biznes rodzinny, wkrotce do dwoch braci dolacza siostra. I sypie pomyslami jak z rekawa. Kobieta, myslisz, beda problemy, bedzie wymagac, myslec, sto razy zmieniac zdanie. Bedzie wiecznie niezadowolona. Walczysz, odrzucasz kolejne wspaniale rozwiazania marketingowe, smiale amatorskie egzekucje kreatywne. Bo my to jednak chcemy, zeby biale dzieci obok etiopskich, mowi, bo to teraz w dobrym tonie. Takie international community stworzmy, pokazmy, ze na swiatowym poziomie jestesmy. A target group? Grupa docelowa? Przeciez brief wyraznie mowi, ze to etiopskie dzieci w wieku szkolnym. To po co dzieci ferendża w to mieszac? Przekaz bedzie mylny. Dziecko z etiopskiej szkoly nie utozsami sie z produktem, pomysli, ze przeznaczony jest dla dziecka bialego, nie dla niego. No i jezyk. Przeciez byla zgoda, ze po amharsku. A dziecko ferendża? Dziecko ferendża uczy sie po angielsku. To jak etiopskie dziecko ma sie utozsamic? Przeciez po amharsku go ucza, po angielsku nie zrozumie. Komunikat bedzie niespojny, nie dotrze, gdzie trzeba. No dobrze, moze masz racje, mowi w koncu klientka. Ufff. No to zapraszamy za tydzien, na prezentacje kreatywna. Surowy material pokazemy, z mozliwoscia korekty. Przychodzi klient rodzinny, zasiada, kawke popija. I oglada. Raz, drugi, trzeci. Mina nie obwieszcza nic dobrego. No nie wie. Cos mu sie nie podoba. Nie podoba sie? Ale co sie nie podoba? No nie podoba sie, ze tych ciasteczek tak malo pokazane, nie widac, i smak tylko jeden. A przeciez post mamy, postny smak trzeba pokazac i ciasteczka caly czas powinny byc na wizji. No tak, ale pracujemy nad generykiem, reklama na wszystkie okazje, nie tylko na post i caly czas o ciasteczkach przeciez mowimy, zeby nazwe utrwalic, do glowy zeby wbic w kolko powtarzamy. Swiadomosc marki kreujemy. To jak za malo ciasteczek jest? Ale jednak wciaz klient niezadowolony. Bo czy to dotrze do dzieci wiejskich? Do dzieci wiejskich?! Toż to promil grupy docelowej! A skad one te ciasteczka wezma? Przeciez do najblizszego sklepu 10 km… Wjnie zarie, besmam… Moze, zanim zapadnie decyzja, ze reklama nie spelnia wymagan, pozwolmy dzieciom ja zobaczyc? Niech same ocenia. W koncu to nie jest reklama dla doroslych. No dobrze, dzieci nasze przyprowadzimy, ale zarzad tez, zarzad niech zdecyduje. Ok., yszi, tylko zeby te dzieci na pewno. No to w poniedzialek. Sa, dwoje dzieci w wieku szkolnym, w sam raz. Ale i dwoch starszych panow. I dwie panie i brat. Od progu niezadowoleni. Siadajcie, ogladajcie, herbatka, kawka, szaj, bunna, mynamyn. Dyrektor kreatywny nie odrywa oczu od dzieci. A tym wyraznie buzki sie rozjasniaja. Podoba sie, no podoba. No fajnie jest, jak u nas w szkole. Jak w klasie naszej na lekcji. Ale, ale! W naszej kulturze dzieci nie beda sie wypowiadac. A juz na pewno nie beda decydowac. Kto to widzial, zeby dziecko decydowalo? To my, starszyzna, szymagile, my podejmujemy decyzje. A my mamy wiele pytan i wiele watpliwosci. Bo dlaczego ten nauczyciel takim groznym wzrokiem patrzy? I do czego to podobne, zeby dzieci w klasie ciasteczka jadly? Kto to widzial? I dlaczego takie niezdyscyplinowane, kiedy do klasy wchodza? He? Tak nie moze byc. I jak sie te dzieci odzywaja do nauczyciela? Co to znaczy YO? No YO to nazwa waszych cisteczek przeciez jest. Moze i nazwa, ale w naszej kulturze nie mozna sie tak zachowywac, my tak nie wychowujemy naszych dzieci, rzecze starszyzna. No ale przeciez swiadomosc marki, brand awareness przeciez… Zeby nazwe dzieci zapamietaly. Czy nie to was interesuje? No interesuje, ale nie za cene niewlasciwej edukacji naszych pociech. To trzeba jakos inaczej wszystko. Wy nie rozumiecie naszej kultury. Tak nie mozna sie w szkole zachowywac. Dziecko ma byc zdyscyplinowane, ciasteczka moze sobie jesc na przerwie i koniecznie z innymi dziecmi ma sie dzielic. Beka. Nikt nas nie bedzie uczyl, jak mamy nasze dzieci wychowywac, yndie? Tez cos. My szanujemy nasza kulture. No tak, ale na przerwie to sie usmiechniete dzieci dziela wrogimi ciasteczkami, w reklamach wszystkich konkurentow, a wy przeciez nalegacie, ze ma byc cos innego. Takiego niestandardowego…

 

Beka. Nasz klient, nasz pan….

A takie piekne, brand awareness rozszerzajace filmy mozna zrobic…

Bezpośredni odnośnik 3 Komentarze

zlosliwosc ludzka nie zna granic

6 marca, 2009 at 12:30 pm (Uncategorized)

Etiopczyk to taki przyjazny i kulturalny czlowiek.
Czy aby na pewno?

Rano wepcha sie bezczelnie przed ciebie do taksowki, zwyczajnie cialem zablokuje ci droge. Nie dasz pieniedzy zebrzacemu na ulicy? Przeklnie cie. Bo przeciez mu sie nalezy. W pracy nie odpowie na twoje dzien dobry, nie okaze ci zainteresowania. Poprosisz o przysluge? Nie pomoze. Nie da sie. Zwyczajnie sie nie da. Sprobuje roznych sposobow, zeby cie stad wykurzyc. Jesli nie uda mu sie przepedzic cie za twoimi plecami – zacznie zatruwac ci zycie. Bo lepiej zebys mial trudno, wtedy nie zostaniesz tu zbyt dlugo. Zapomni zrobic, o co go poprosisz, bedzie robic zle, niedbale, nie bedzie wkladac serca, nie dotrzyma terminu. Bedzie cie zbywac, oklamywac, okazywac zniecierpliwienie, bedzie udawac, ze nie rozumie, o czym mowisz. Bedzie ci pokazywac, ze jestes niekompetentny, niekulturalny, ze nie dbasz o drugiego człowieka. Z nim tak latwo nie wygrasz. Powie ci, ze kultury jego nie rozumiesz i nie szanujesz swietosci. Bedzie cie obgadywac glosno, dopoki sie nie zorientuje, ze rozumiesz jego mowe. Potem bedzie cie obgadywac po cichu, na stronie. Bedzie probowal zlapac cie na klamstwie, wytknie ci bledy. Nie bedzie sie do ciebie usmiechac. Bedzie ci robil male zlosliwostki, takie tynnysz, tynnysz, zeby nieustannie trzymac cie w stanie poddenerwowania. Pod twoja nieobecnosc bedzie sie czestowac twoimi rzeczami. Poczestujesz go sam chipsem? Wezmie cala paczke. Pozyczysz mu cos? Nie odda albo odda zniszczone. Umowisz sie z nim? Nie przyjdzie, nie zadzwoni, bedzie marnowal twoj czas. W drodze powrotnej z pracy, kiedy cie zaczepi niesmacznie, a ty go zignorujesz, przeklnie cie, splunie ci pod nogi. Zapytasz w ktora strone isc? Pokaze ci przeciwny kierunek, po co masz wiedziec jak trafic? W sklepie oszuka cie na kilka byrrow. W domu ukradnie ci ubranie ze sznurka, podbierze to i tamto. Wieczorem w klubie zaczepi cie, bedzie opowiadal ci bajki, bedzie cie probowal zbalamucic. Nie dasz sie? Obrazi cie. Opowie innym niestworzone historie na twoj temat. Bedzie ci grozil.

Uwazaj. Nie panosz sie. Jestes pod stala obserwacja.

zlosliwosc

Bezpośredni odnośnik 10 Komentarzy

kofi seremoni

3 marca, 2009 at 4:55 pm (Uncategorized)

Etiopczycy to bardzo przyjazny narod. Myslisz sobie, jacy mili ludzie. Niby biedni, a wciaz przeciez usmiechnieci, dobrzy, pomocni i hojni. I wszyscy szczerze sie toba interesuja. Czujesz, ze przy nich nie zginiesz. Na twoj widok o poranku, oderwani od sniadania, witaja cie radosnie, a rytualowi temu towarzysza usciski, ucalownia, usmiechy i smiechy, glosne wykrzykiwanie twojego imienia przez kobiety i seksualne, barytonowe szepty mezczyzn. Zaraz potem zaczyna sie sledztwo, czy aby wszystko u ciebie i twoich najblizszych dobrze, yndiet adersh? Hulum? Ale czy na pewno dehna nesz? A u brata zony, matki i siostry kochanka? I gdzie się podziewalas? Tefasz!!!, jakby od wczorajszego spotkania minely wieki. A jak w pracy? Syra? Ygzjer jimesgen, odpowiesz, dzieki Bogu wszystko dobrze. Rozpromienia sie na to i zaprosza cie do jedzenia, ynnybla, powiedza, jedzmy, i nie pozwola ci skonczyc, jak dlugo cos jest na talerzu, beda powtarzac bi! jedz!, w gescie przyjazni i hojnosci sami podadza ci jedzenie do ust, dostaniesz potrojna gursze, trzy wielgachne porcje, ledwo mieszczace sie w najszerzej rozwartych ustach. Po sniadaniu pozegnaja cie wylewnie, poklepia, a na popoludnie zaprosza do domu, na kawe, szaj, bunna. Kiedy przyjdziesz, uciesza sie, jakby to byla niespodziewana wizyta bliskiej, dlugo niewidzianej osoby, witaj, powiedza, ynkłan dehna metasz, no to mamy swieto, czekaj, zaraz telewizor wlacze, sasiadow zawolam, kucz bej, no siadaj w najbardziej centralnym miejscu, wszyscy przeciez chcemy na ciebie patrzec moja droga, jenie kondzio, obserwowac kazdy twoj ruch, uwazac, czy aby ci czegos nie brakuje, czy aby wygodnie? Czy cieplo na pewno? A moze cos do picia? Lemiteta? Nie mozesz odmowic, bo sie obraza, goscia się przeciez szanuje, dla goscia przygotowany jest najlepszy kasek, wiec pij i jedz a oni beda obserwowac czy ci smakuje, do ust ci niemal zajrza czy zjedzone, wypite ze smakiem, kondzio neber? Zaparza kawe, specjalnie dla ciebie, ale musisz wypic trzy tury, bo inaczej ceremonial niedopelniony i moga sis obrazic. Cukru ci wsypia od serca, zeby jeszcze wiecej slodyczy, a potem zęby brazowe jakies takie… Kondzio bunna, powiesz, pyszna kawa, a sasiadki beda szalec z radosci, poklepytac sie z uciechy po kolanach, wykrzykiwac w nieboglosy, ze jestes gobez, taka zdolna i amarynia bedemb tyczijalesz, tak dobrze mowisz, synt gizje tykojallesz? No ile juz w Etiopii? Rok tylko? Betam gobez nesz, yłnet! Przezdolna… A kiedy przyjdzie czas rozstania, beda zalowac, ze musisz juz isc, zegnajace cie wylewnie sasiadki beda namawiac do pozostania, a odprowadzajac cie upewnia sie, ze niedlugo na pewno znowu ich odwiedzisz. Chleb ci wcisna do reki, swiateczny, cieply jeszcze, pyszny, pachnacy, wez, bo glodna przeciez bedziesz….

 

Jutro natkniesz sie na nich znowu, kiedy buty pucuja na ulicy i rytual nieoczekiwanego spotkania zacznie sie od poczatku.

  

Gosc w dom, Bog w dom.

 

kofi-seremoni

Bezpośredni odnośnik 2 Komentarze